Kierunkowskaz

Leci.
Wciąż w górę,
bez chwili odpoczynku.
Jak chmura, która
zbłądziła. I szuka
swojej drogi,
której nie ma.
Niczym oderwane,
pozostawione w celu
zapomnienia wspomnienie.

Leci.
Przez chmury,
przez strefy – wyznaczone
przez człowieka.
Nie czuje
zimna czy wiatru
- lecz wie.
Spogląda
na świat, a on
oddala się, zanika.

Leci.
Nagle
widzi światło,
niczym słoneczny blask,
lecz milsze.
Wyczuwa ciepło, nie
fizyczne. Psychiczne.
Otula się, ufna
że wreszcie podróż
ma się ku końcowi.

Leci.
Coraz wolniej,
aż w końcu
widzi ścieżkę.
W glorii szczęścia
opuszcza nieznane,
by rozpocząć coś
nowego, piękniejszego.
Wszystko na nowo
budzi się.

Leci.
Ścieżka
ciągnie się,
jeszcze dłuższa, niż
droga na sam szczyt.
Niczym podróż
w głąb Ziemi, znowu
podąża w dół.
W końcu – u kresu
nie ma już sił.

Leci.
W jednej chwili
wyrasta przed nią
rozgałęzienie.
Krok w przód,
spojrzenie w dół.
I już wie.
Jeden krok:
- do nieba
- czy do piekła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz